Restauracyjne pogaduchy
Wyobraźmy sobie elegancką restaurację, a w niej wykwintną rozmowę elokwentnych, mądrych ludzi, przy stole zastawionym potrawami niekoniecznie wyszukanymi. Oto naiwne wyobrażenie elit, jakie mogą mieć tylko mohery i inni ciemnogrodzianie. Lewaki, prostaki i pozostałe lemingi widzą oczami wyobraźni stół zastawiony obficie wykwintnymi potrawami, a przy nim wulgarnych prostaków rozmawiających o przekrętach na większą lub mniejszą skalę, czyli „prawdziwe elity” III RP.
Taka wymowa elit może się kojarzyć raczej w wymową jelit, ale to już pozostawmy „artystom” godnym takiego tematu i odpowiednio dotowanym przez rząd-nierząd.
W całym tym medialnym spektaklu chodzi jak zwykle o to samo, czyli o odwrócenie uwagi od tego co naprawdę ważne; w tym wypadku, między innymi, o wymowne milczenia Pałacu Namiestnikowskiego. Ustami rzecznika napomknięto jedynie o dobrych manierach nie nagrywania przy jedzeniu. No cóż, sam Hrabia Namiestnik słynie z dobrych manier, więc to nikogo nie zdziwiło, a kiedy wreszcie sam się odezwał, to jak zwykle nie po to, żeby cokolwiek powiedzieć.
Ludzie prezydenta, to jak wiemy, nikt inny jak dawne WSI dysponujące niewątpliwie nadal odpowiednim sprzętem i zdeklarowaną lojalnością wobec Moskwy. Tak się też dziwnie składa, że jakoś nikt nie nagrał ludzi powiązanych z Pałacem Namiestnikowskim.
Kto bombę odpalił dowiemy się być może na końcu serialu. Może są to po prostu poniewierani przez ministra policjanci? Pamiętamy, jak lekceważąco się o nich wyrażał po nominacji na to stanowisko.
Kto zyskał? Na razie niewątpliwie tygodnik. Czy kryminalna przeszłość redaktora naczelnego ma przełożenie wprost na ujawnienie taśm – trudno powiedzieć. Jedyne, co można założyć, to że gdyby bał się świata przestępczego, nie mógłby pełnić tej funkcji.
Nikt nie pyta oczywiście osób nagranych o żadne szczegóły, bo po co miałby się narażać? Sprawa przycichnie, a dyspozycyjne sługusy nadal będą skołowanemu społeczeństwu wciskały kit. W państwach cywilizowanych premier podaje się do dymisji ze znacznie bardziej błahych powodów, ale tam nie wiedzą co to „prawdziwy honor”. U nas, po okrągłym stole, nie mamy wątpliwości kogo należy mianować „człowiekiem honoru” i jak taki „honor” ma wyglądać.
Jedyne co możemy w tej sytuacji robić to protestować przeciwko kłamliwej telewizyjnej propagandzie. Komuchy wracajcie do matki Rosji!
Benedykt Partyka